poniedziałek, 28 listopada 2011

Spacer i tresura psów

Wczoraj miałam okazję być na spotkaniu, wielbicieli psów i ich podopiecznych z treserem. Powodem mojego udziału był Pancho, gdyż całe swoje życie spędził biegając na zamkniętym terenie, a wszelkie próby wyjścia z nim na spacer kończyły sie awanturą z innymi psami i kompletną anarchią. Ostatnio nawet zaczął uciekać, jak tylko miał okazję.

Spotkaliśmy się na zamkniętym terenie w Alicante, gdzie na początku były tylko jeden pies, sunia Bu i Pancho. Pancho był na początku agresywny do wszystkich, ale treser pokazał mu kto jest liderem i Pan się nieco opamiętał lecz z tym małym psem jakoś nie chciał się zaprzyjaźnić. Metody pacyfikacji Pancho, wizualnie były dość przerażające, jak się okazało z czasem skuteczne i nikogo nie krzywdzące. Pojawiało sie wiecej psów i ich właścicieli. Pancho się nieco odizolował po odniżeniu jego pozycji w stadzie, chodził sobie sam i nie reagował na wołanie. Lecz jak już przyszedł, został nagrodzony i od tej pory, przychodził już zawsze. Gdy zebrało nas się wiecej poszlismy na spacer po mieście, na górę zamkową, chwila odpoczynku, i kontynuacja wspinania. Pancho i inne pieski były bardzo grzeczne, chociaż parę z nich troche rozpieszczone i bardzo ruchliwe.


Gdy już dotarliśmy na górę, przyszedł czas by zejść. Zostaliśmy poprowadzni nie ścieżką, a zboczem, gdzie co jakis czas był dość wysoki kamienny mur, i trzeba było jakoś zejść, i pomóc zejść psom. Moje doświadczenie z wspinaczką, trochę się przydało. Bardzo mi sie to podobało bo wszyscy musieli współpracować, pomagać sobie wzajemnie, także psom. Dzięki temu psy uczyły się ufać swoim właścicielom, i wytwarzała się widoczna więź. Dwa razy nam uciekły psy, Luna, i Pancho. Jak sie okazało wcale nie były daleko i na wołanie przybiegły. Bardzo miło było patrzeć jak wszyskie pieski biegają bez smyczy i się tolerują. Jesteśmy bardzo dumni z Pancho, z tego co osiągnął. Jeszcze jest sporo do wypracowania z nim, ale treser powiedział: jeszcze dwa spacery jak ten i Pancho będzie idealnym psem :D

Cały spacer zajął nam 4 godziny, po powrocie do domu Pan dostał ciesteczkową nagrodę, michę wody (podczas spaceru nie wiele chciał pić), i kolację. Zupełnie wyczerpany poszedł spać, a gdy rozpaliliśmy w kominku, zaprosiliśmy go do środka, gdyż bardzo lubi spać przed kominkiem. Śniło mu się coś, zerwał się nagle, schował się za kanapę i tam spał. Dużo miał wrażeń, jak nigdy dotąd.
Następny spacer bedzie na plaży...

środa, 23 listopada 2011

Le Petit Train de La Rhune, France

po wycieczce poznałam tego wspaniałego, niebieskookiego kotka

zdjęcie zdjęć ze stacji końcowej



Mgła była piękna, nigdy wcześniej nie widziałam tak gęstej mgły, aż ciężko się oddychało, i wszystko było pokryte kropelkmi wody, widoki jak z baśni, jak ze snu...

Noc

Światła zgasły, wszystko ucichło, próbujesz zasnąć, lecz nagle orientujesz się że coś zakłóca tą ciszę. To tykanie zegara, robi się coraz głośniejsze, okropnie natrętne, i już nie możesz go nie słyszeć...Możesz wstać i zatrzymać jego mechanizm, ale dopiero co ogrzałeś się pod kołdrą. Za oknem zima, w piecu się nie pali...i ten przeklęty zegar...Czyżby deszcz, tak! Tykanie zegara zagłuszyły spadające krople.
Możesz spać!

poniedziałek, 21 listopada 2011

Cuevas de canelobre, Busot

http://www.cuevasdecanelobre.com/index.php?lang=en

Miałam okazję tam być, i zobaczyć na własne oczy to co natura od tysięcy lat tworzy.
A tworzy coś absolutnie pięknego i niezwykłego. Byłam na "prywatnym" zwiedzaniu, co oznacza że były tam tylko trzy osoby, w tym przewodnik.
Młody mężczyzna był bardzo miły i z poczuciem humoru, opowiedział o jaskini, i nawet zgasił światła i wyłączył muzykę, byśmy mogli pobyć w niej w warunkach bardziej naturalnych, co było fascynujące. Odgłosy kropli tworzących historię, i interesujące, nie jednoznaczne kształty. I widoczne światło z naturalnego wejścia do jaskini, przez które nietoperze wlatują i wylatują, i przez które była odkryta, nie wiem jednak przez kogo i kiedy.

Bardzo miłe przeżycie, uświadamiające że jesteśmy tylko krótką chwilą w życiu naszej planety.

..."mañana" ... hehe

piątek, 18 listopada 2011

czwartek, 17 listopada 2011